Dzisiaj o rzeczach trudnych. Związkach. Siedzi mi to w głowie od kilku dni i jakoś nie umiem sobie tego poukładać.
Miesiąc temu rozstałam się z chłopakiem, z którym myślałam, że spędzę resztę życia. Dużo mnie to kosztowało emocji, mnóstwo rozczarowania, zarówno sobą jak i nim. Mija miesiąc, a ja jestem w kolejnym związku. Kiedy mówię ludziom, że już mam kogoś innego, oni zaczynają mnie oceniać: ale jak to? jak możesz? nie cierpisz? a może nie kochałaś? a może bawić się uczuciami tego nowego? może to tylko odskocznia?
Prawda jest taka, że nie wiem. Ale czy to naprawdę takie ważne? Czy nie jest najważniejsze to, żeby było nam po prostu dobrze? Ja uwielbiam zasypiać w ramionach mojego nowego chłopaka, uwielbiam z nim rozmawiać i czekam na spotkania z nim z motylkami w brzuchu. Tak samo jak z poprzednim chłopakiem, tak samo jak z każdym innym.
I czy jakość związku naprawdę zależy od czasu żałoby po nim? Jeśli przez rok od rozstania nie jestem gotowa na nowy związek, to czy oznacza to, że tamten związek był bardziej wartościowy niż ten, po którym już po miesiącu miałam kogoś nowego?
Jak to jest z tymi związkami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz