Moje podekscytowanie z powodu Brazylii jest już tak wielkie, że postanowiłam o tym napisać, żeby choć trochę sobie 'ulżyć', szczególnie że zaraz idę do pracy, a tam nie mogę wspominać o moim wyjeździe.
Zastanawiałam się, gdzie najchętniej chciałabym pojechać. I okazuje się,że jest to właśnie Brazylia. Jest to spełnienie moich marzeń, jest to coś, o czym zawsze marzyłam, choć nie zawsze o tym mówiłam. Jest to zupełnie inny świat, ale świat, który chcę odkryć i się w nim odnaleźć.
Ale nie jest to tylko spełnieniem marzeń. Do Moskwy przyjechałam, bo nie miałam innej oferty pracy, nigdy nie chciałam mieszkać w Rosji i zdecydowałam się na tą pracę głównie dlatego, że proponowali fajne warunki, a ja nie chciałam się ograniczać tylko do krajów, które kiedyś brałam pod uwagę. Teraz jest inaczej. Dostałam ofertę pracy w kraju, o którym marzyłam, w miejscu o którym nie słyszałam, ale które pozwoli mi na odkrycie prawdziwej Brazylii i pomoże w nauce języka.
Ale to nie wszystko.
Tutaj w Moskwie byłam jedną z wielu nauczycieli, jedną z wielu dobrych. Nie czułam się doceniana, czułam ciągłą frustrację, że nauczyciele, którzy przeklinają w klasie i wyzywają studentów, spóźniają się notorycznie na zajęcia, robią nudne lekcje, przychodzą do pracy na kacu pracują ze mną ramię w ramię i nikt nie docenia mojej pracy. W Brazylii wybrali mnie za to, kim jestem i co sobą reprezentuję i naprawdę im zależy, żebym dla nich pracowała, co pokazują mi poprzez opłacenie mojego biletu i mieszkania, ogromną pomoc w organizowaniu wizy (niewiele obcokrajowców pracuje w Brazylii legalnie) oraz stały kontakt ze mną, żeby pokazać mi, że naprawdę ich obchodzę.
Dlatego czuję się jak królowa świata. Dlatego w końcu czuję się doceniana i chciana. Dlatego jestem tak strasznie podekscytowana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz