W tym roku ominę Święta. Nie dlatego, że chcę, ale dlatego, że muszę pracować. Do Polski przylatuję dopiero 27 grudnia. Kiedy jestem w Polsce, nie doceniam Świąt. Denerwuje mnie ta przedświąteczna bieganina, to wydawanie pieniędzy, stres związany z kupowaniem prezentów. Dopiero kiedy to wszystko mnie omija zaczynam tęsknić za Świętami. Teraz w Moskwie zaczyna się przedświąteczna bieganina, ludzie kupują prezenty w ilościach hurtowych, słychać wszędzie świąteczne piosenki (po angielsku!), sklepy krzyczą o świątecznych promocjach i wyprzedażach. A we mnie zaszła zmiana. Zamiast stresować się tymi zakupami, ja jadę na targ i kupuję wszystko z radością. Skarpety, matrioszki, rękawiczki, chusty. Nie mogę się doczekać reakcji moich bliskich, kiedy to wszystko zobaczą. Zastanawiam się, komu kupić prezenty i co sprawi największą radość. Patrzę na te słodycze, które mam na co dzień od 9 miesięcy i sama już nie wiem, czego w Polsce nie ma, a co jest. Martwię się o miejsce w walizce i codziennie zaglądam do szafy podejmując decyzję, co mogę zostawić. Jeszcze tylko 20 dni.
P.S. Przygotowywałam notkę o tym, czego nie lubię w Moskwie i nie umiem jej skończyć, bo Moskwa co chwilę zaskakuje mnie czymś pozytywnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz