środa, 27 maja 2015
nauka proszenia
Proszenie nigdy nie przychodziło mi łatwo. Zdecydowanie odziedziczyłam to po tacie i nie jestem z tego ani odrobinę dumna. Gdzieś w głowie chyba mam przekonanie, że proszeni jest uwłaczające. Mogłoby się wydawać, że skoro po raz trzeci mieszkam w kraju, którego językiem się nie posługuję to powinnam mieć tą 'umiejętność' wyuczoną. A okazuje się, że jednak nie. Zepsuł mi się aparat. Tragedia dla osoby, która za 3 tygodnie wyrusza na jedyną w życiu wycieczkę po Brazylii. Unikałam proszenia ludzi jak ognia. Rzucałam tematem tu i tam mając nadzieję, że ktoś SAM ZAPROPONUJE pójście ze mną. Kiedy nikt tego nie zrobił, w ostatniej minucie poprosiłam znajomego. Nie mógł ze mną iść, ale zadzwonił, wytłumaczył co i jak i jutro odbieram naprawiony aparat. Za 3 tygodnie ruszam w samotną wycieczkę po Brazylii. Pomoc ludzi będzie mi na pewno bardzo potrzebna. Czas nauczyć się o nią prosić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz