Jak zapewne wiecie, Brazylia boryka sie. wieloma problemami. Najwazniejsze prawa obywatela, czyli prawo do edukacji, sluzby zdrowia i bezpieczenstwa, sa tu nieprzestrzegane. Tylko najbogatsni maja szanse wiesc normalne zycie,a i tak nie jest ciekawie. Szkoly panstwowe istnieja, ale klasy sa przepelnione, szkoly sa niedofinansowane, wiec warunki sa zatrwazajace, nie ma kilmatyzacji w klasie (uwierzcie mi, tu sie nie da bez niej), a dzieci pochodza z marginesow spolecznych, wiec do tego jest niebezpiecznie. Dlatego jesli chce sie do czegos w zyciu dojsc, trzeba isc do szkoly prywatnej. Ta kosztuje od tysiaca w gore, za miesiac, za jedno dziecko. Sluzba zdrowia jest porownywalna z nasza polska, wiec nie ma co sie rozpisywac, ale znowu, bez kasy ani rusz. Bezpieczenstwo, a wlasciwie jego brak to juz legenda. W rzeczywistosci chyba jest gorzej niz sie mowi. Bo nie tylko napady z bronia reku sa na porzadku dziennym. O czym sie nie mowi to to, ze jezeli nie masz nic przy sobie, to mozesz zostac zastrzelona ze zwyklej zlosci. Dlatego Brazylijczycy nosza ze soba dwa telefony i zawsze maja przy sobie pieniadze. Jazda autobusem to zajecie dla biednych, wszyscy, ktorych na to stac podrozuja samochodami, moi nastoletni uczniowie musza czekac na swoich rodzicow po kazdej lekcji. A ja nie jezdze autobusami po 21, choc najchetniej nie jezdzilabym juz po 18, kiedy jest ciemno.
I wiecie co? Brazylijczycy sa jednym z najszczesliwych krajow na swiecie. Wiedza, ze jest zle, ale mimo to usmiechaja sie, tancza na ulicach i sa mili. Mysle, ze tego podejsia powinnysmy sie od nich uczyc.
Fajny wpis:)
OdpowiedzUsuń