W
tygodniu, myślę, że nie mogę się już doczekać wyjazdu, nawet wyjazd do Polski
wydaje się być bardziej ekscytujący niż Moskwa. Ale gdy przychodzi weekend,
spędzam idealny dzień i wiem, że Moskwa nie da mi odejść bez walki.
W
końcu słoneczny dzień, temperatura w okolicach zera. Wybieramy się na spacer po
moim ulubionym parku, który w lecie tętni życiem i młodzieżą na deskach, hulajnogach
i rolkach. W każdą letnią sobotę czy niedzielę nie mogę wyprzeć porównań z
Southbank w Londynie, które notabene jest tam moim ulubionym miejscem. W zimie nie
ma już ludzi leżących na kocach, opalających się na najwygodniejszych ławkach
świata, wpatrujących się w rzekę Moskwę, wolno przechadzających się i
patrzących na rzeźby lub pluskających się w fontannach tryskających z chodnika.
Ale nadal jest pięknie, nadal jest ciekawie i nadal jest nowocześnie, tak
zupełnie nie-moskiewsko, gdzie tradycja i zabytki lub socjalistyczne budynki stanowią
większość krajobrazu. Pierwszy przystanek to malutka restauracja z chińskimi
noodles. Z widokiem na rzekę i ogromnym pomnikiem cara Piotra, która jest przez
Moskwiczan znienawidzona, a którą ja osobiście bardzo lubię. Mniam mniam. Potem
udajemy się do mojej zdecydowanie ulubionej mini dzielnicy. Znajduje się ona na
wyspie i jest to zbiór budynków z czerwonej cegły, zbudowana wokół fabryki
czekolady, Czerwony Październik. Tam znajduje się galeria fotografii, kilka
zdecydowanie za drogich klubów i restauracji i nasz kolejny przystanek,
kawiarnia z pączkami. Mniam mniam. Po wyjściu zaczyna się już ściemniać i po
wejściu na most rozpościera się widok z jednej strony na rzekę, pomnik Piotra i
fabrykę, a z drugiej na Kreml. A przed nami największy kościół w Moskwie, zwany
kościołem Pussy Riot, bo właśnie tam tańczyły one na ołtarzu i tam zostały
aresztowane, lub po prostu Kościół Chrystusa Zbawiciela. Spacer kończymy na
Placu Czerwonym.
Myślę,
że mam już plan na poniedziałkowy wieczór, tym razem wezmę koniecznie aparat. A
jutro kino i trzecia część Igrzysk Śmierć. Jestem absolutnie zauroczona i
wciągnięta w te filmy. Dodatkowo dałam się wciągnąć w Stieg Larsson-obsession i
po pochłonięciu pierwszej książki, nie mogę oderwać się od drugiej, nawet
podczas randki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz