środa, 1 października 2014
przedwyjazdowo
W sobotę ruszam na jedno z moich podróżniczych marzeń. 3 dni w Tallinie, 4 dni w Rydze i 3 dni w Wilnie. Zabieram ze sobą Davida. No i pojawia się problem. Zamiast cieszyć się niesamowicie, martwię się. Martwię się, że będzie miał mnie dość o tych 10 dniach, martwię się, że samej byłoby mi lepiej. Poszłam na kompromis i zrezygnowałam z mojej najukochańszej formy podróżowania, jaką jest couch surfing i zgodziłam się na spanie w hostelach. Nie jestem fanką hosteli, szczególnie będąc z kimś w parze. Dave zna te wszystkie miejsca bardzo dobrze, więc będę miała ze sobą dobrego przewodnika, ale napewno nie będzie wszystkiego przeżywał tak jak ja i boję się, że będę go irytować będąc w nieustannym zachwycie. Z drugiej strony wiem, że ta podróż będzie swoistą próbą naszego związku, albo się znienawidzimy albo zakochamy się w sobie jeszcze bardziej. Ale nie chcę się o tym myśleć, chcę być sam na sam z miejscami, moim aparatem, Łotyszkami, Estończykami i Litwinami. On może być albo idealnym dodatkiem, albo irytującym problemem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz