niedziela, 19 października 2014

Ryga

We wtorek ruszyliśmy na półgodzinny spacer na dworzec autobusowy. Wtedy odezwało się moje ciało. Kręgosłup bolał mnie strasznie, więc musiałam prosić Dave'a o pomoc Od tamtego czasu odzywały się różne moje kontuzje i nie chciały odpuścić aż do samego końca.
Kipsala, wyspa dyplomatów
Ryga dała mi w kość i niestety, pokazała coś, o czym nie miałam pojęcia, ale miałam nadzieję, że tego nie mam. Myślałam, że taki zapalony podróżnik jak ja nie będzie zważał na pogodę i cieszył się nowym miejscem bez względu na to, czy pada czy jest gorąco. Ale niestety, okazało się, że chyba jednak aż takim zagorzałym podróżnikiem nie jestem, bo w Rydze byłam nieszczęśliwa, zmierzła i rozdrażniona. Pierwszego dnia było słonecznie, więc zdążyłam się napatrzeć, ale już następnego rozpoczęła się seria deszczowych dni. Snuliśmy się od knajpy do knajpy, nie zrobiłam prawie żadnego zdjęcia a nastrój mi nie dopisywał. Dopiero wyspa zamieszkała przez dyplomatów, z domami moich marzeń (albo nowoczesne szeregowce, albo stare drewniane chaty)
i widokiem na stare miasto zdołało wywołać uśmiech i zachwyt na mojej twarzy.
 Trzeciego dnia pojechaliśmy nad morze, do Jurmali. Było zimno i deszczowo, ale i tak miło było przejść się po piasku i pohuśtać się na huśtawce. Po raz pierwszy miałam okazję odwiedzić miasteczko typowo turystyczne poza sezonem i muszę przyznać, że trochę to wszystko przerażające, takie miasto widmo.
Frici, pies Janisa i Lieny
Następnego dnia, już ostatniego w Rydze, były moje urodziny. Postanowiliśmy zrobić coś wyjątkowego i pojechać do miasteczka z zamkiem. Niestety, na miejscu okazało się, że jest brzydko i mokro, kolano odmawia mi posłuszeństwa i nie pozwala swobodnie chodzić po górach, a moje przemoczone trampki też nie umilały dnia. Poprosiłam zatem o powrót do Rygi i spacer po mieście. A wieczorem spotkaliśmy się z moimi znajomymi u których nocowaliśmy. Janis to chłopak, z którym poznałam się trzy lata temu we Francji, gdzie razem studiowaliśmy. Pomimo tego, że nie utrzymywaliśmy kontaktu, nie wahałam się przed napisaniem do niego. I gdy spotkaliśmy się, czułam się tak jakbyśmy się nigdy nie rozstali. Było strasznie sympatycznie, jego pies i dziewczyna zawładnęli moim sercem i chyba udało mi się przekonać Dave'a do spróbowania couch surfingu.
Ryga ma swój Palac Kultury i Nauki, który wcale nie przypomina ani tego w Warszawie, ani siedmiu innych w Moskwie. I w sumie ten budynek jest jedyną pozostałością po czasach socjalizmu, oczywiście pomijając stare budynki i tunele. Ale widać, że Ryga stara się zmieniać swój wizerunek. W centrum miasta są trzy galerie handlowe, jest zbudowana ogromna i nowoczesna biblioteka i wieża telewizyjna. I Ryga chyba najbardziej przypominała mi Polskę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz