niedziela, 5 kwietnia 2015

Recife

Moja druga wizyta w Recife zmotywowała mnie do opowiedzenia o tym mieście, a szczególnie skoncentrowanie się na różnicach pomiędzy Natal i Recife. W obu tych miastach moja szkoła ma siedziby, mój szef tutaj mieszka i pewnie jakbym chciała zostać jeszcze jeden rok to mogłabym poprosić o transfer. Ale chodzi o to, że ja nie wiem, czy chciałabym o ten transfer prosić.
Recife jest znaczenie większe od Natal, to jest prawdziwie miasto, z prawdziwym centrum, Starym Miastem, imprezami i tłumami. Jest tu naprawdę wiele do zobaczenia, transport publiczny działa bardzo dobrze, jest dużo plaż, dużo ładnych ulic i kilka zielonych miejsc.
Ale Recife ma też problemy typowego dużego brazylijskiego miasta. Jest tu niebezpiecznie, brudno i zatłoczenie. Widok rodzin śpiących na ulicach łamie serce. Rzeki i ulice śmierdzą, jest mnóstwo śmieci, bezdomnych i brudnych zwierząt oraz rozkładającego się jedzenia. Jest tu więcej obcokrajowców niż w Natal, ale znajomość angielskiego jest tak samo nikła

Jeśli chodzi o 'krajobraz' to Recife posiada piękne stare miasto, oczywiście, znowu, z mnóstwem śmieci, graffiti i podejrzanie wyglądającymi ludźmi. Zaskakuje ilość domów-ruder czy mieszkań do wynajęcia. Chyba w Europie bardziej dbamy o zabytki, tu chyba to po prostu za drogie, więc zostawia się je samym sobie.
Niedaleko od Recife znajduje się Olinda, absolutnie piękne miasteczko, na liście UNESCO. Uliczki wspinają się w górę i schodzą w dół, a przy nich piękne kolorowe domy, tym razem zadbane. To miasteczko artystów, wydaje się, że każdy mieszkaniec ma coś wspólnego z muzyką czy sztuką. Miejsce to jest magiczne, tuż przy plaży, idealne na weekendowe spacery.
Mieszkańcy Recife strasznie chwalą swoje plaże. I nie wiem, czy to dlatego, że ja nie jestem jakąś wielką fanką przesiadywania na plażach całymi dniami, czy dlatego, że Natal ma fajne plaże, czy dlatego, że Gwadelupa ukradła moje serce, ale ja nie byłam ani trochę zachwycona. Ot, woda i piasek, kilka palemek i mnóstwo sprzedawców. To już któryś raz, że Brazylijczycy zachwycają się totalnie skomercjalizowanymi plażami, pełnej ludzi i drogiego jedzenia. Im się chyba wydaje, że dzięki temu są światowi, europejscy i my turyści dokładnie tego oczekujemy i po to lecimy tak daleko.