poniedziałek, 22 września 2014

nie jest dobrze

Zaczyna mi juz byc zle w Moskwie. Poprosilam o przeprowadzke w inne miejsce, bo meczy mnie juz podrozowanie do domu autobusem, podczas gdy wszyscy mieszkaja blisko metra. Zaczynaja mnie juz spojrzenia napalonych robotnikow spoza Rosji i faceci, ktorzy na mnie trabia, kiedy wracam z biegania. Nie ma opcji wyskoczenia na chwilke do domu, sama podroz metra to godzina w dwie strony plus godzina na autobus i spacer. Wkurza mnie to chamstwo w metrze, kiedy wszyscy wpychaja sie do wagonu, choc ludzie jeszcze nie wysli. Wkurza mnie wciskanie sie do autobusu. Moze nabiore nowej energii jak sie przeprowadze. Ale musze przyznac, ze przeraza mnie mysl o zimie. Boje sie strasznie tego zimna, boje sie tej ponurej pogody i zwalow sniegu. Na szczescie Dave uwielbia zime, wiec po cichu licze, ze mnie zarazi.

środa, 17 września 2014

upodabnianie się

Im dłużej mieszkam poza domem, tym bardziej zauważam, jak upodabniam się do mojego taty. Nie mówię niestety o tych dobrych rzeczach, ale o tych malutkich pierdółkach, które tak strasznie mnie irytowały, kiedy mieszkałam w domu. Nie mogę się z tym pogodzić. Jak z tym walczyć?

wtorek, 16 września 2014

noc

Środek nocy. Kolejnej nocy. Jestem zmęczona, ale nie umiem spać, tysiąc myśli pałęta mi się po głowie. Stres związany z załatwianiem wszystkich dokumentów potrzebnych do Brazylii. Stres związany z przeprowadzką do Brazylii. Stres spowodowany jutrzejszymi lekcjami. Próba zmotywowania się do wstania rano i pójściu pobiegać i odliczanie, ile godzin będę spała jeśli zasnę teraz. Zastanawianie się, czy mój związek z Dave'm ma sens i wkurzanie się, że nic nie napisał.
A to wszystko w noce, kiedy śpię sama. Dave wprowadza tyle spokoju w moje życie, że te wszystkie moje lęki i stresy jakoś zanikają.

piątek, 12 września 2014

bycie dziewczyną

Dziwne jest to, że rzeczy, które w moich poprzednich związkach urastały do rangi deal breaks, problemów tak dużych, że powodowały nieustające kłótnie, teraz akceptuję bez mrugnięcia okiem. Wcześniej byłam zazdrosną, kontrolującą suką, która musiała wiedzieć, gdzie jest jej facet, z kim rozmawiał i z kim się spotkał. Miałam pretensje, gdy mój chłopak nie odpisywał mi na wiadomości w ciągu kilku minut, nie dziękował mi za przygotowanie mu posiłków. Robiłam straszne awantury, kiedy coś było nie po mojemu. Byłam ciągle zła, rozczarowana, zmierzła. Nie wiem, w czym tkwi sekret, że teraz już taka nie jestem. Jestem w końcu dziewczyną, którą zawsze chciałam być.

poniedziałek, 8 września 2014

porównywanie

Mogę spełniać swoje marzenia, mogę mieć cudownego chłopaka, mogę robić to, co kocham, mogę mieć mnóstwo pięknych rzeczy, mogę czuć się spełniona, a i tak będę oglądała zdjęcia i czytała o życiu innych ludzi z zazdrością. Zawsze będę myślała, że inni mają lepiej. Zawsze będę oglądała zdjęcia innych par i była przekonana, że oni są lepiej dobrani niż ja i mój chłopak. Zawsze będę oglądała zdjęcia innych dziewczyn i zachwycała się ich figurą. Zawsze będę zazdrościła innym podróży.
Zawsze?

rusz się!

Coś się nie umiem ostatnio ruszyć. Po 5 tygodniach odpoczynku na obozie, po tygodniu spędzonym z Iwonką, gdzie chodziłam dość sporo (choć mniej niż planowałam), od tygodnia siedzę w domu. Planuję różne ciekawe spacery w weekendy, które nigdy się nie odbywają. Wkurza mnie to wyjątkowo, bo 1. obiecałam sobie, że nacieszę się Moskwą, z której przecież wyjeżdżam za niedługo, 2. pogoda jest teraz naprawdę ładna, myślę, że to ostatnie takie dni, 3. mam w końcu z kim chodzić. A do tego nie musiałam uczyć, dopiero jutro mam pierwszą lekcję i to tylko jedną. Więc jeśli znowu nie ogarnie mnie leń, od jutra biorę się za siebie. Wstaję rano, zdrowe śniadanko i kawa i ruszam. Nie wiem gdzie, ale ufam, że aparat wskaże mi kierunek.

piątek, 5 września 2014

Brazylia

Stało się. Dostałam pracę w Brazylii. Teraz czeka mnie trudna decyzja, czy pracę zaakceptować czy nie. Martwię się o mój związek, z jednej strony jestem z Davidem na tyle krótko, że chyba nie warto zmieniać swoich planów dla tak świeżego związku, ale z drugiej strony chciałabym zobaczyć jakby nam było jeszcze przez trochę czasu. Na pewno będzie mi przykro opuszczać Moskwę i rosyjskich uczniów, naprawdę dobrze mi się tu uczy. Proces wizowy jest problematyczny, czekają mnie wizyty w DHL i zawracanie mojej Mamie głowy tak jakby już nie miała jej wystarczająco zawróconej. Ale boję się odrzucić tą ofertę, bo taka sama może się już nie powtórzyć. Myślę, że czeka mnie weekend pełen przemyśleń. A to może być mój codzienny widok przez 11 miesięcy:

środa, 3 września 2014

nie boisz się?

'Nie boisz się?'. Słyszałam to pytanie tak wiele razy w moim życiu, że przestałam liczyć. Nie boisz się podróżować sama? Nie boisz się zapraszać obcych ludzi do siebie? Nie boisz się spać u obcych ludzi? Nie boisz się wyjazdu do Moskwy? Nie boisz się wyjazdu do Brazylii/Meksyku? (moje ostatnie nowości) Nie boisz się mieszkać w tej okolicy? Nie boisz się jeździć metrem z otwartą torebką? Nie boisz się....? Odpowiedź jest zawsze taka sama 'Nie'. Tylko że ona nie jest zgodna z prawdą. Oczywiście, że się boję. Ale udało mi się ten strach zepchnąć w podświadomość, nie myśleć o nim, nie zamartwiać się. Wierzę głęboko, że gdy nie myśli się o negatywnych rzeczach, one nie przyjdą. Może to głupie, ale dotychczas działa. Uśmiech i zdrowy rozsądek też pomagają.

wtorek, 2 września 2014

Monastery

Drugi dzień z rzędu odwiedziłam rosyjski klasztor. W niedzielę było dużo zamieszania, nowi klerycy, popowie, więc choć było pięknie, nie było jakiś głębszych wrażeń. Było napewno ciekawie, stroje i brody popów, mundurki dziewczynek z ich szkoły, a także ich śpiewy.  Wnętrze kościoła mnie zachwyciło, ale nie było chwili ani miejsca na refleksję. Po powrocie do Moskwy, odwiedziłam inny zakon. Tym razem wyszłam uduchowiona, wyciszona i zachwycona. Obserwowałam z otwartymi ustami ludzi całujących ikony i krzyże, przeżegnujących się w ciekawy sposób, modlących się pod nosem. Podoba mi się jak surowa jest ta religia, że nie wolno być nieodpowiedni ubranym, a kobiety muszą nosić chusty, podoba mi się nakaz noszenia brody u popów wyższej rangi i wszystkie zasady, które muszą przestrzegać. Piękne doświadczenie.








poniedziałek, 1 września 2014

miłość własna a miłość innych

Doszłam już do takiego etapu w swoim życiu, że wiem i akceptuję, że nie wszyscy będą mnie lubić, że nie uda mi się wszystkich zadowolić. I wolę być kontrowersyjną osobą, niż być lubiana przez wszystkich, ale nie mieć wyrazistej osobowości. Choć jestem dumna z osiągnięcia tego poziomu samoświadomości, nie zawsze jestem w stanie poradzić sobie z niechęcią wobec siebie. Jako typowa, wzorcowa ekstrowertyczka, potrzebuję akceptacji innych do uzyskania samoakceptacji. Kiedy jestem otoczona ludźmi, którzy mnie nie lubią, przestaję wierzyć w siebie, popadam w depresję i przestaję się uśmiechać. Dopiero spotkanie z osobami, które mnie lubią przywraca mi uśmiech.