środa, 27 maja 2015

nauka proszenia

Proszenie nigdy nie przychodziło mi łatwo. Zdecydowanie odziedziczyłam to po tacie i nie jestem z tego ani odrobinę dumna. Gdzieś w głowie chyba mam przekonanie, że proszeni jest uwłaczające. Mogłoby się wydawać, że skoro po raz trzeci mieszkam w kraju, którego językiem się nie posługuję to powinnam mieć tą 'umiejętność' wyuczoną. A okazuje się, że jednak nie. Zepsuł mi się aparat. Tragedia dla osoby, która za 3 tygodnie wyrusza na jedyną w życiu wycieczkę po Brazylii. Unikałam proszenia ludzi jak ognia. Rzucałam tematem tu i tam mając nadzieję, że ktoś SAM ZAPROPONUJE pójście ze mną. Kiedy nikt tego nie zrobił, w ostatniej minucie poprosiłam znajomego. Nie mógł ze mną iść, ale zadzwonił, wytłumaczył co i jak i jutro odbieram naprawiony aparat. Za 3 tygodnie ruszam w samotną wycieczkę po Brazylii. Pomoc ludzi będzie mi na pewno bardzo potrzebna. Czas nauczyć się o nią prosić.

niedziela, 24 maja 2015

przeprowadzka?

Kiedy pisałam notkę o Recife, pisałam, że miałabym okazję się tam przenieść. Wtedy nie rozważałam tej opcji na poważnie, ale kilka rzeczy się wydarzyło w tak zwanym międzyczasie.
Dave miał rozmowę o pracę w mojej szkole i poszło mu świetnie, wszyscy byli bardzo zadowoleni. Nie wiadomo jednak, czy będą chcieli go zatrudnić, bo zależy to od liczby nowych uczniów. Recife ma więcej szkół, więcej ludzi i większe szanse na zdobycie nowych grup. 
Moja współlokatorka, która jednocześnie jest managerem mojej szkoły powoduje we mnie ciągłą frustrację. Głównie jako manager. Niestety, coraz ciężej przychodz mi udawanie,że wszystko jest w porządku, kiedy jestem w domu.
W Natal zaczynam się nudzić. Jestem ciągle sama, jedyne atrakcje tutaj to plaże, do których muszę dojechać autobusem, na który muszę czekać godzinami. Bycie samej na plaży to też nie do końca frajda.
Niesamowicie brakuje mi możliwości przyjmowania ludzi w gości, szczególnie podróżników z couch surfingu. Codziennie sprawdzam stronkę i aż mi się płakać chcę jak widzę tych wszystkich ciekawych ludzi przemykających mi pod nosem. 

Dlatego zdecydowałam się poprosić mojego szefa o przeprowadzkę. Na 90% zamieszkam w Recife, tuż przy plaży. Trzymajcie kciuki, żeby te 10% zostały dołożone!

niedziela, 3 maja 2015

depresyjny post

Rzeczy, które zrobiłam w ostatnim czasie, który mialy mnie rozweselić, a mnie zdołowały:
1. Wizyta Dave'a
2. Wycieczka do Recife
3. Wycieczka do Buenos Aires
4. Przejście na dietę
5. Planowanie wycieczki po Brazylii
6. Planowanie życia po Brazylii.

Z Davem przy moim boku zrozumiałam jak bardzo mi go brakowało i jak bardzo potrzebuję go w swoim życiu. I jak bardzo chcę, żeby ze mną został od drugiego semestru. Marne są na to szanse, a tęsknota mnie dobija, stad dół.

Pobyt w dużych miastach, a szczególnie w Buenos uświadomił mi jak bardzo mi tęskno do kultury, do ludzi, do architektury. Buenos jest zdecydowanie miejscem, w którym mogłabym pomieszkać i zdecydowanie czuć tam duch Europy, której mi tutaj strasznie brakuje.

Dieta pochłania dużo czasu i pieniędzy. Brakuje mi soli, brakuje mi czekolady i brakuje mi pizzy. Od dwóch miesięcy uważam na to, co jem i chodzę na siłownię 5-6 razy w tygodniu, ale rezultatów nie ma, więc nie tylko depresja, ale też brak motywacji.

Ciężko mi się zdecydować, co chcę w Brazylii zobaczyć, a i z kasą wybitnie ciężko. Z jednej strony nie chcę za dużo planować i iść na żywioł, a z drugiej wiem, że powinnam już planować loty, żeby było taniej.

Teraz gdy mam Dave'a planowanie przyszłości nie jest już takie łatwe. Będzie nam trudno znaleźć pracę razem i pewnie jedno z nas będzie musiało połazić i poszukać pracy już na miejscu.

O szkole mogłaby narzekać godzinami. Ale po co.