wtorek, 29 września 2015

aklimatyzacja

Musze przyznac szczerze, ze mam problemy z aklimatyzacja. Wiem,jestem tu juz 8 miesiecy, wiec ten etap powinien byc juz dawno za mna. Problem polega ma tym, ze choc poznalam ta kulture dobrze i przezylam juz ten pierwszy szok kulturowy, nadal nie potrafie sie tu odnalezc. Brakuje mi najprostszych rzeczy i nie potrafie sie przekonac do brazylisjkiego stylu zycia. Brakuje mi dyskotek, gdzie kazdy tanczy indywidualnie do amerykanskich hitow. Nie potrafie sie przelamac, zeby dobrze sie bawic przy sambie, forro czy ashe, bo wydaje mi sie, ze nie potrafie sie odpowiednio poruszac, a dotyk kogos obcego nadal mi przeszkadza. Brakuje mi wyjdc na kawe i ciacho. Nadal dziwnie sie czuje pijac piwo rano. Brakuje mi mezczyzn ustepujacych mi miejsca w autobusie, choc wiem, ze przeciez wcale go nie potrzebuje (choc autobusy to temat na osobny post, choc nie wiem, czy jestem w stanie to przedstawic, bo tego po prostu trzeba doswiadczyc). Brakuje mi rozmow 'o czyms' i brakuje mi konkretnych informacji.
Wiem, ze to ja jestem winna tego, ze nie potrafie sie tu zrelaksowac i brac wszystkiego 'jak leci', bez potrzeby kwestionowania tego. Ale walka trwa dalej.

piątek, 25 września 2015

brazylijskie problemy

Jak zapewne wiecie, Brazylia boryka sie. wieloma problemami. Najwazniejsze prawa obywatela, czyli prawo do edukacji, sluzby zdrowia i bezpieczenstwa, sa tu nieprzestrzegane. Tylko najbogatsni maja szanse wiesc normalne zycie,a i tak nie jest ciekawie. Szkoly panstwowe istnieja, ale klasy sa przepelnione, szkoly sa niedofinansowane, wiec warunki sa zatrwazajace, nie ma kilmatyzacji w klasie (uwierzcie mi, tu sie nie da bez niej), a dzieci pochodza z marginesow spolecznych, wiec do tego jest niebezpiecznie. Dlatego jesli chce sie do czegos w zyciu dojsc, trzeba isc do szkoly prywatnej. Ta kosztuje od tysiaca w gore, za miesiac, za jedno dziecko. Sluzba zdrowia jest porownywalna z nasza polska, wiec nie ma co sie rozpisywac, ale znowu, bez kasy ani rusz. Bezpieczenstwo, a wlasciwie jego brak to juz legenda. W rzeczywistosci chyba jest gorzej niz sie mowi. Bo nie tylko napady z bronia reku sa na porzadku dziennym. O czym sie nie mowi to to, ze jezeli nie masz nic przy sobie, to mozesz zostac zastrzelona ze zwyklej zlosci. Dlatego Brazylijczycy nosza ze soba dwa telefony i zawsze maja przy sobie pieniadze. Jazda autobusem to zajecie dla biednych, wszyscy, ktorych na to stac podrozuja samochodami, moi nastoletni uczniowie musza czekac na swoich rodzicow po kazdej lekcji. A ja nie jezdze autobusami po 21, choc najchetniej nie jezdzilabym juz po 18, kiedy jest ciemno.
I wiecie co? Brazylijczycy sa jednym z najszczesliwych krajow na swiecie. Wiedza, ze jest zle, ale mimo to usmiechaja sie, tancza na ulicach i sa mili. Mysle, ze tego podejsia powinnysmy sie od nich uczyc.

wtorek, 22 września 2015

ach te zwiazki

Ostatnio duzo mysle o zwiazkach. I tak sobie mysle, ze najczesciej slysze narzekania na facetow od dziewczyn bardzo specyficznych, trudnych i bezkompromisowych. Rzadko w tym narzekaniu przyznania sie do bledu, wziecia winy na siebie czy proby zrozumienia. 'Ja daje, wiec mi sie nalezy'. To niestety tak nie dziala. On tez daje, kazdego dnia. Kazdego dnia, kiedy urzadzasz mu karczemna awanture o glupote, bo 'chcesz emocji', on daje Ci zrozumienie. Kazdego dnia, kiedy jeczysz, ze on juz Cie napewno nie kocha, on daje Ci zapewnienia milosci, na ktore nie ma ochoty. Kazdego dnia, kiedy strzelasz focha, on daje Cinswoja cierpliwosc.
Pomysl o tym, kiedy nastepnym razem bedziesz narzekala na jego brak romantycznosci, sarkastyczne poczucie humoru czy nieposwiecanie Ci calej swojej uwagi.

sobota, 12 września 2015

na wzór rodziców

Jak to jest, że kopiujemy zachowania naszych rodziców,które nas tak bardzo w nich drażnią? Jak to jest, że dostajemy więcej cech od tego rodzica, który irytuje nas najbardziej? No i jak z tym walczyć?
Pozostawiam te pytania licząc, że ktoś mądry przyjdzie i odpowie. Bo ja próbuję walczyć, ale mi nie wychodzi i posyłam ciosy osobie, która na nie nie zasługuje. A to przecież nieładnie.

wtorek, 8 września 2015

dość!

Koniec narzekania! Koniec marudzenia! 
Czas wziąć się w garść i cieszyć się tym,co mam, a mam tak dużo!

wtorek, 1 września 2015

Lençóis Maranhenses

Sao Paolo jest wedlug mnie najbardziej europejskim miastem w Brazylii. Dlatego troszke szokiem byl dla mnie widok Sao Luis na polnocy Brazylii. Sao Luis to stolica jednego z naujbozszych regionow w Brazylii. I ta biede widac na kazdym kroku.
Do Sao Luis pojechalam nieprzygotowana. Znalam znazwe hostelu i adres, ale nie wiedzialam, jak tam dojechac. Wiedzialam, ze zeby dostac sie na Lencois musze dojechac do Barreinhas, ale nie wiedzialam, jak tego dokonac.
Na szczescie juz od samego poczatku przesladowalo mnie szczescie. W autobusie z lotniska poznalam pare z Sao Paolo, ktora jechala do tego samego hostelu. Oni pytali o droge i nawigowali mnie w miescie, wiec dojechalam bez problemu. I od razu w pokoju poznalam inna Brazylijke z Sao Paolo. Pogadalysmy sie i juz narodzila sie przyjazn. To ona powiedziala mi, ze powinnam jechac do innego miasta, bo tam ladniej i taniej i sa laguny. Ustalilysmy, ze od teraz bedziemy trzymac sie razem.
A zatem zarezerowala nam miejsce w vanie, ktory wyruszal o 2 w nocy. O drugiej podjechalo auto, ktore poprzewozilo nas po calym miescie zgarniajac jeszcze dwie inne osoby. W koncu dotarlismy do vana, ktory niestety nie byl niczym, czego sie spodziewalam. twarde fotele, ktore sie nie klada, brak amortyzacji i glosne towarzystwo totalnie uniemozliwilo tak potrzebny sen. Okolo 6 dojechalismy na parking, gdzie mielismy sie przesiasc na pick upy. To takie dosc spore auta, ktore maja za naczepie zamontowane fotele i dach. Okazuje sie, ze Santo Amaro jest po prostu posrodu pustyni i nie ma tak drog, wiec trzeba tam dojechac specjalnym autem z duzymi kolami. Ja poszlam do przodu, do srodka auta a ze mna zamiast Cynthii przyszedl jakis pan. Nie umialam zrozumiec, o czym panowie do mnie mowili i bylam tak zmeczona, ze mialam halucynacje. Co chwile mi sie wydawalo, ze zamiast korzenia jest przede mna pies, a zamiast drzewa - panie.
W koncu doejchalysmy na miejsce. Nie mialysmy zarezerwowanego hotelu, wiec musialasmy jechac od hotelou do hotelu i pytac o cene. W koncu znalazysmy dom z takimi jakby barakami, gdzie cena byla bardzo przyzwoita. I kiedy juz myslalam, ze sie nareszcie poloze okazalo sie, ze wlasciciel tego hotelu wyrusza wlasnie na calodniowa wycieczke po Lencois, wiec szybko sie przebralysmy i pojechalysmy koejnym pick-upem.
Coz moge powiedziec? To zdecydowanie najpiekniejsze miejsce, jakie w zyciu widzialam. Bialy piasek i niebieskie laguny. Ludzie, z ktorymi tam bylam mowili po angielsku, a jedna nawet po slasku! Kiedy w koncyu dostalam sie na gore auta, zeby moc robic milion zdjec, auto wjechalo w dziure i tak podskoczylam na siedzeniu, ze wyladowalam z ogromnym siniakiem na posladku. Kierowca zatrzymywal sie od czasu do czasu, zebysmy mogli poplywac, pochodzic i porobic zdjecia. Potem przerwa na lunch i znowu pustynia, zeby zobaczyc zachod slonca. Nastepnego dnia pojechalam znowu do Sao Luis, skad udalam sie do Fortalezy.