sobota, 12 grudnia 2015

trzeźwym okiem

Ostatnio wszystko co napisałam o Brazylii było negatywne. Wtedy tak czułam, potraktowałam bloga jako wentyl. Teraz został mi tydzień w Brazylii i nie mogę przestać rozważać swoich odczuć.
Trzeba koniecznie powiedzieć, że mój czas w Brazylii byłby zupełnie inny gdybym miała go z kimś dzielić. Gdybym pracowała z innymi cudzoziemcami miałabym z kim wychodzić. Gdybym była tu z chłopakiem, co weekend zwiedzałabym lub chodziłabym na plaże. Gdybym umiała mówić po portugalsku, mogłabym dołączyć do znajomych znajomych.
Tak naprawdę Brazylia to przepiękny kraj. Naturalne cuda, ciekawe budynki, duch latynoski połączony z portugalską architekturą. Trzeba tu przyjechać z pustym umysłem, niczego się nie spodziewać i pozwolić temu krajowi się porwać. trzeba wyzbyć się swoich uprzedzeń, trzeba przestać oceniać i się po prostu wyluzować. Ja nie potrafiłam, ale to nie znaczy, że się nie da. Naprawdę, polecam odwiedzić. 

czwartek, 3 grudnia 2015

powierzchowność

Dzisiaj będzie bardzo kontrowersyjnie. Nie będzie owijania w bawełnę, nie będzie upiększania rzeczywistości. Będzie bardzo subiektywnie i będą to odczucia kilku gringosów, którzy mieli okazję mieszkać w Brazylii i poznać Brazylijczyków. Nie ma tu opinii innych Brazylijczyków i nie twierdzę, że 100% populacji brazylijskiej tacy są. Jedynie wszyscy, których spotkałam ja i moi znajomi.

Brazylijczycy są we wszystkim bardzo powierzchowni. Kult ciała, kult selfie (zawsze z szerokimi uśmiechami niezależnie od nastroju, zawsze w pozycji idealnie podkreślającej wdzięki i ukrywające usterki), kult chwalenia się swoim życiem. Związki, w których będąc z kimś mówisz jak bardzo ją/go kochasz i jak bardzo jest wyjątkowy, aby potem przespać się z kimś innym, albo otwarcie poprosić o otwarty związek, bo zobowiązanie się nie jest dla ciebie. Pogoń za rodziną i dziećmi, nieważne z kim, byleby mieć męża, który dobrze wychodzi na zdjęciach. Siedzenie w pracy po kilka godzin dziennie, wisząc na telefonie lub siedząc na spotkaniach, które ciągną się w nieskończoność, a które nic tak naprawdę nie wnoszą. Szkoły, które kładą większy nacisk na to, co widzą rodzice niż na faktyczną edukację. Ludzie, którzy obiecują spotkania, wydarzenia i wyjścia, ale nigdy nie piszą albo nawet nie przychodzą na umówione spotkania. 'Przyjaciele', którzy chcą spędzać z tobą czas tylko kiedy masz dobry humor i tylko kiedy nie mają innych, lepszych planów. Ludzie, którzy uśmiechają się do ciebie i są niesamowicie mili, żeby potem obgadać cię za twoimi plecami. Rodziny, które z miłości nie pozwalają ci spełniać twoich marzeń i próbują kontrolować twoje życie.

Tak, wiem, że to ostre słowa. Nie, nie uważam, że przesadzam.