sobota, 6 lutego 2016

nauczyciele w Pradze

Praca w Pradze otworzyła mi oczy na sprawy, o których nie miałam pojęcia. Gdzieś mi to zawsze przemykało, niby coś tam słyszałam, ale nigdy nie o tak wielu przypadkach.
Zarówno ja jak i mój chłopak, a także wszyscy moi znajomi, traktujemy naszą pracę bardzo poważnie. Nie chodzimy do barów w ciągu tygodnia, chodzimy spać dość wcześnie, jeśli mamy zajęcia rano, przychodzimy na lekcje przygotowani i na czas. Nic niezwykłego, prawda? A jednak okazuje się, że bardzo. Moi uczniowie mówią mi, że ja jestem ich kilkunastą nauczycielką w tym roku szkolnym. Nauczyciele wprost odmawiają zajęć rano, bo mówią, że i tak przegapiliby połowę, bo nie daliby rano wstać (albo ich nie odmawiają i rzeczywiście nie przychodzą). Żaden z moich uczniów nie posiada książki, z wszystkimi poprzednimi po prostu rozmawiali i chcą tego samego, ale woleliby żeby jednak ktoś poprawiał im błędy. Słyszę historie o nauczycielach przychodzących na lekcje na kacu, śmierdzących wódką, wyglądających jakby nie brali prysznica od kilku dni. Dzieci w klasie nie znają kompletnie żadnych zasad, ani podstawowego języka. A jednym z akceptowalnych powodów odwołania lekcji jest zbyt mocny kac.
A może to ja po prostu biorę swoją pracę zbyt poważnie? Może to że przychodzę przed czasem jest nieprofesjonalne? Kiedy odmawiam nowych uczniów mówiąc, że mam już 35 godzin tygodniowo i nie uważam, że jestem w stanie dać z siebie wszystko, moi koordynatorzy patrzą na mnie niezrozumiałym wzrokiem. Ale po co masz dawać z siebie wszystko? Bądź, mów po angielsku, uśmiechaj się. A na koniec miesiąca wystaw rachunek.

1 komentarz:

  1. Dalej bądź sobą, pokaż klasę i profesjonalizm
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń