sobota, 22 listopada 2014

Moskwa nie odpuszcza

W tygodniu, myślę, że nie mogę się już doczekać wyjazdu, nawet wyjazd do Polski wydaje się być bardziej ekscytujący niż Moskwa. Ale gdy przychodzi weekend, spędzam idealny dzień i wiem, że Moskwa nie da mi odejść bez walki.
W końcu słoneczny dzień, temperatura w okolicach zera. Wybieramy się na spacer po moim ulubionym parku, który w lecie tętni życiem i młodzieżą na deskach, hulajnogach i rolkach. W każdą letnią sobotę czy niedzielę nie mogę wyprzeć porównań z Southbank w Londynie, które notabene jest tam moim ulubionym miejscem. W zimie nie ma już ludzi leżących na kocach, opalających się na najwygodniejszych ławkach świata, wpatrujących się w rzekę Moskwę, wolno przechadzających się i patrzących na rzeźby lub pluskających się w fontannach tryskających z chodnika. Ale nadal jest pięknie, nadal jest ciekawie i nadal jest nowocześnie, tak zupełnie nie-moskiewsko, gdzie tradycja i zabytki lub socjalistyczne budynki stanowią większość krajobrazu. Pierwszy przystanek to malutka restauracja z chińskimi noodles. Z widokiem na rzekę i ogromnym pomnikiem cara Piotra, która jest przez Moskwiczan znienawidzona, a którą ja osobiście bardzo lubię. Mniam mniam. Potem udajemy się do mojej zdecydowanie ulubionej mini dzielnicy. Znajduje się ona na wyspie i jest to zbiór budynków z czerwonej cegły, zbudowana wokół fabryki czekolady, Czerwony Październik. Tam znajduje się galeria fotografii, kilka zdecydowanie za drogich klubów i restauracji i nasz kolejny przystanek, kawiarnia z pączkami. Mniam mniam. Po wyjściu zaczyna się już ściemniać i po wejściu na most rozpościera się widok z jednej strony na rzekę, pomnik Piotra i fabrykę, a z drugiej na Kreml. A przed nami największy kościół w Moskwie, zwany kościołem Pussy Riot, bo właśnie tam tańczyły one na ołtarzu i tam zostały aresztowane, lub po prostu Kościół Chrystusa Zbawiciela. Spacer kończymy na Placu Czerwonym.
Myślę, że mam już plan na poniedziałkowy wieczór, tym razem wezmę koniecznie aparat. A jutro kino i trzecia część Igrzysk Śmierć. Jestem absolutnie zauroczona i wciągnięta w te filmy. Dodatkowo dałam się wciągnąć w Stieg Larsson-obsession i po pochłonięciu pierwszej książki, nie mogę oderwać się od drugiej, nawet podczas randki. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz