wtorek, 4 listopada 2014

nocna wizyta w muzeum

Galeria Tretyakov: zdjęcie znalezione w internecie
Odkąd przyjechałam do Moskwy planowałam odwiedzić Galerię Tretjakowską. Wczoraj w nocy w związku ze świętem narodowym, które ma coś wspólnego z Polakami odbyła się noc sztuki, więc wszystkie muzea były za darmo. Razem z Davem wybraliśmy się na kolację i najedzeni ruszyliśmy w stronę muzeum. Przed wejściem ogromna kolejka, ale ja się zaparłam i powiedziałam, że będziemy stać. Kolejka wypełniona Rosjanami, ciekawe ile razy byli już w środku. Stoimy, marzniemy, za nami jakaś młoda parka, która nie przestaje gadać i się chichrać. Kiedy zorientowali się, że mówimy po angielsku zaczęli tłumaczyć sobie wszystko, co mówiliśmy i udowadniać sobie wzajemnie, kto mówi po angielsku lepiej. Jako że pojęcie przestrzeni osobistej w Moskwie nie istnieje, byłam przez ta dziewoję bez przerwy szturchana. Nie chciałam robić scen, więc tylko się odsuwałam i narzekałam Dave'owi mając nadzieję, że dziewczyna załapie. Jej angielski okazał się chyba jednak niewystarczająco dobry. W końcu po godzinie, przemarznięci i zmęczeni weszliśmy do środka. A tam czeka kolejna kolejka, tym razem do szatni. Po odstaniu swojego i podejściu do lady, pani załamała ręce i powiedziała (nieprzyjemnym bardzo tonem), że ona nie ma już numerków, więc proszę podejść dalej. Kolejna kolejka, znowu brak numerków, ale na szczęście ktoś wziął swoje rzeczy i zwolniło się miejsce. Już prawie jesteśmy w środku, już witamy się z gąską, a pan ochroniarz zatrzymuje nas, że plecaki i torby należy złożyć do przechowalni bagażu. Tam na szczęście kolejki już nie ma, choć pa uparcie twierdził, że jednak mojej torebki zdawać nie trzeba. W końcu udało mi się go przekonać, udaje nam się przejść przez pana ochroniarza i okazuje się, że nie mamy biletu. no to powrót do kasy, gdzie mamy sobie wziąć bezpłatne bileciki, żeby panie na wejściu mogły je skasować. Ale nic to, jesteśmy w środku! I co? I Rosjanie robią zdjęcia swoimi ipodami/iphonami KAŻDEMU obrazowi. Nie patrzą nawet na ten obraz, tylko jadą po kolei, obraz po obrazie. Nie wiem po co i nie wiem, ile razy patrzą później na te zdjęcia. Sama Galeria spoko, ale irytujące jest, że konieczne jest przejście przez każdą salę w drodze do wyjścia. Ciekawe było to doświadczenie i myślę, że jak poszłabym w jakiś normalny dzień to nie miałam tyle do opowiedzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz