środa, 25 listopada 2015

Życie po napadzie

Po ostatnim poście i wpisach na facebooku otrzymałam bardzo wiele wiadomości. Każdy pyta, jak to się stało, gdzie, co przepadło. Dziękuję za wsparcie. Ale większość reakcji mnie zaskoczyła i o tym dzisiaj.
Osoby, które znają miejsce, gdzie to się stało mówią albo 'A nie mówiłem?' lub 'No oczywiście, że to się tam stało, wiadomo, że tak niebezpiecznie, po co tam szłaś?'. Oczywiście, zgadzam się, że miejsce nie było najbezpieczniejsze, ale jaką mam alternatywę? Siedzieć cały dzień w domu?
Inni ludzie pytają, czy coś się już rozwiązało, czy odzyskałam którąś z rzeczy. Wtedy nie mogę opanować śmiechu. Wszyscy doskonale wiedzą, gdzie te rzeczy są lub były, bo są sprzedawane na tym samym targu, gdzie zostałam napadnięta. Policja również wie. I wszyscy wiedzą, że nawet jakbym podała im dokładny adres, pod którym znajduje się mój telefon to nadal nie zwrócono by mi go. Taka jest rzeczywistość w Brazylii. Policjanci nie przejmują się takimi drobnymi przestępstwami jak napad z bronią w ręku jeśli nie ma ofiar.
Reakcja moich uczniów była jednak najbardziej szokująca. Dla nich historie o napadach z bronią w ręku to codzienność. Nikt się nie przejmuje. W zamian za moją historię, opowiadają mi o napadach, które przydarzyły się ich rodzinom i znajomym. To są dzieciaki, młoda młodzież, a opowiadają mi o nich z uśmiechem na twarzy i ze wzruszeniem ramion. Mówię, że zawsze wychodząc z domu mają zapasowy telefon i dodatkowe pieniądze. Jeden uczeń powiedział mojej koleżance, że powinna uciec i zostawić mnie, wtedy przecież nic by jej nie ukradli.

Tacy młodzi ludzie, a mają już w sobie tyle cynizmu, zobojętnienia i braku wrażliwości. Cieszę się, że się wychowałam w Polsce i że wyjeżdżam z tego kraju. Naprawdę.

2 komentarze:

  1. "Taka jest rzeczywistość w Brazylii." - nasze rozmowy sprawiają, że zaczynam to rozumieć...

    Tak czy inaczej - cieszę się, że niedługo się zobaczymy! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm.... sama musisz sobie odpowiedzieć, czy ta wycieczka była równoznaczna z przejściem przez skrzyżowanie na zielonym świetle, czy też wpychaniem się na czerwonym pod przejeżdżające samochody. A dzieci? Doskonale sobie radzą w otaczającym świecie. Dokładnie zdają sobie sprawę, gdzie i w jakich warunkach żyją. I nie płaczą z tego powodu, tylko szukają skutecznych sposobów na poradzenie sobie w trudnych sytuacjach. Chylę czoła!
    Nie idealizuj tak bardzo publicznego bezpieczeństwa w Polsce- w KAŻDYM mieście PL są miejsca niebezpieczne, także w Twoim:) Tylko nikt rozsądny się tam nie pcha w niestosownej porze:) Lub w ogóle wykreśla te miejsca z wszelkich prywatnych tras:)
    Tak czy inaczej: do szybkiego zobaczenia:)

    OdpowiedzUsuń